

Do wszystkiego trzeba dorosnąć ! Kiedyś kolega pożyczył mi kasetę z płytą Miles’a Davis’a - i to była bomba z opóźnionym zapłonem. Po pierwszym przesłuchaniu nazwałem to kakofonią i przejawem totalnego chaosu muzycznego; zwyczajnie nie dało się tego słuchać! Fakt ten miał miejsce jakieś 20 lat temu, i dziś mogę powiedzieć, że jestem fanem Miles’a i jego muzyki. To niekwestionowany Król Jazz’u , improwizacji i tego wszystkiego, co w muzyce kocham najbardziej – poukładanej wolności… Myślę, że podobnie jest z sytuacją polityczną w Polsce. Dostaliśmy do rąk taką kasetę z płytą zespołu „Wolność i Demokracja” i chyba jeszcze nie bardzo wiemy, co z tym fantem zrobić. Wychowani na „Industrial Klasy Robotniczej” i „Pseudo Folk” z za wschodniej granicy zaczęliśmy smakować wprost z chodnikowego bazaru prawie [Niemieckie bity plus linie melodyczne z pianin CASIO] naszą i swojsko brzmiącą prowincjonalną DISCOPOLO nowych czasów i ładu. Zmiksowana na tzw. kolanie dawała poczucie wolności wyboru; zakręcając narodowi tak w głowie, że zaczął on [ten naród] mylić ład polityczny z ładem gospodarczym i wrzucać do jednego [Polska specjalność] wora i Demokrację i Kapitalizm. Co nam z tego wyszło? A wyszło nam błędne przeczucie, że Demokracja to taki układ, w którym walą cię tak samo jak za Komuny, z tą różnicą tylko, że pozwalają ci wybrać pozycję, w jakiej będziesz walony. I tu doszliśmy do sedna sprawy. Narzekamy na Demokrację, bo nie potrafimy sami nawet wybrać sobie pozycji, no, ale jak tu znać się na pozycjach jak człek przez 50 lat uczony był, że jedyna pozycja to taka pozycja, która zgodna jest z pozycją władzy, a jaką władza miała pozycję to chyba wszyscy pamiętamy. Polacy! Nie pozbawiajcie się orgazmów! Jakie by one nie były… polityczne, duchowe czy fizyczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz